Historia wygląda następująco:
Wsiadłem dzisiaj do auta, wsteczny wrzucony, to sobie wyjechałem i tu zaczyna się przygoda... Próbuję wrzucić jedynkę, ale sprzęgło twarde jak kamień... Trochę już forum się naczytałem, więc przyszły mi do głowy 3 główne powody takiego zachowania. Wykluczyłem zapowietrzenie układu, to zostały dwa - łapa sprzęgła lub wysprzęglik... Jako, że dostęp do kanału mam, ale oddalony o 100km od obecnego miejsca, w którym "rezyduję", modląc się w myślach do jakiegoś wyimaginowanego bóstwa motoryzacyjnego zacząłem oglądać wysprzęglik... Przywróciłem w pamięci obraz sprawnej części i szybko stwierdziłem, że w obecnym położeniu wygląda dość nienaturalnie, aczkolwiek żadnych uszkodzeń mechanicznych mym wprawnym okiem nie dostrzegłem... Poruszałem nim odrobinę i... pedał sprzęgła zrobił się miękki jak puchowa poduszka, z tymże działa tak samo jak w swym poprzednim położeniu, czyli nie działa... Mogę sobie jechać na wstecznym, ale biegu nie zmienię
Tak więc moje starania nie doprowadziły do odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie: padł wysprzęglik, czy łapa sprzęgła?
Trochę koloryzowałem opisując swoją przygodę, ale żywię nadzieję, że ideę problemu oddałem.
Proszę o pomoc w diagnozie.