janexij napisał(a):
aRieS napisał(a):
dlatego ja w zimę nie zostawiam auta na ręcznym
kiedyś i tobie się przytrafi, nie żebym krakał ale to jak z nauką jazdy na nartach "jak się nie przewrócisz(czyt. wypierdolisz) to sie nie nauczysz"
Ja w lato zawsze zaciągam, a w zimę mam od razu takie uprzedzenie, że od razu o tym myślę i zostawiam na biegu. Choć czasem mi się zdarzy, że położę rękę i już zaciągam i wtedy sobie myślę "hola hola daron" i jeszcze ani razu nie zostawiłem na mrozie zaciągniętego ręcznego
Co do sposobów to jak jeszcze Mamuśka jeździła Nexią i jej zamarzało to wystarczyło linką poszarpać i pobujać autem, a na asfalcie zawsze wystarczyło ruszyć, najlepiej na wstecznym bo wtedy koło ma gorzej zerwać przyczepność